Od lat jesteśmy żywo zafascynowani Bauhausem i jego wyjątkowym dorobkiem. Utożsamiamy się postulatami minimalizmu i funkcjonalizmu, podziwiamy surową, ale cieszącą oczy architekturę oraz zredefiniowanie codzienności człowieka. Inspirujemy się najważniejszymi postaciami tego okresu.
Bauhaus najbardziej znany jest ze zdyscyplinowanego planowania przestrzeni i przedmiotów. W jego założeniach nie ma miejsca na zbędne detale, gdyż nacisk kładziony jest na funkcjonalność, spełnienie wszystkich potrzeb człowieka oraz minimalistyczną estetykę. Jednakże to nie wszystko – zapoczątkowany przez tę niemiecką uczelnię czas ma też swoje mniej znane, ale nie mniej fascynujące strony!
Jedną z nich jest balet triadyczny, który zrodził się w błyskotliwym umyśle Oskara Schlemmera. Sam w sobie w ogóle nie przypomina klasyki tego gatunku, w zasadzie łączą go z nią jedynie postacie tańczących artystów i artystek. Ten rodzaj występów to w trzech słowach abstrakcja, geometria i zabawa przestrzenią sceniczną.
Nieobojętny wiek XX
XIX w. oraz początek XX to okres wyjątkowo niespokojny pod wieloma względami. Dokonania, które miały miejsce w trakcie rewolucji przemysłowej, a także konflikty z I wojną światową na czele zmusiły społeczeństwo do redefinicji pewnych rzeczy. Stale postępujący rozwój nabawił ludzi wielu wątpliwości dotyczących ich miejsca w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Z kolei skutki konfliktów zbrojnych, burzące spokojny i stabilny początek stulecia, zostawiły ocalonych z pytaniem co dalej?
Ludzkość musiała odbudować świat i dosłownie, i metaforycznie. Na tle tych wydarzeń zaczęły kwitnąć nowe nurty w wielu gałęziach sztuki. Nic więc dziwnego, że wywodząc się z Bauhausu, balet triadyczny zerwał z tradycyjnym postrzeganiem tancerzy i tancerek.
Trzeci tancerz
Twórcą tej gałęzi tańca jest Oskar Schlemmer. Artysta zaczynał jako rysownik i projektant intarsji oraz student miejscowej Szkoły Rzemiosł Artystycznych. Pierwotnie związany był z Akademią w Stuttgarcie, gdzie zasłynął jako utalentowany malarz i rzeźbiarz. Dopiero w 1920 r. los przyprowadził go do Bauhausu jako wykładowcę. W tamtym momencie Schlemmer interesował się tańcem już od 9 lat. Weimarska uczelnia pozwoliła mu na swobodne eksperymentowanie z teatrem, z czego w 1922 r. zrodziło się przedstawienie o oryginalnej nazwie Triadisches Ballet, od którego później wzięła się ogólna nazwa gatunku. Wśród występujących tancerzy był sam autor, który pod pseudonimem Walter Schoppe wystąpił jako trzeci artysta. Spektakl okazał się takim sukcesem, że w 1923 r. Schlemmer objął bauhauski warsztat teatralny!
Trzy części
Oryginalna sztuka zrobiła ogromne wrażenie. Była – można by rzec – nasionkiem, z którego wykiełkowała klasyka tego gatunku, dlatego nie można mówić o balecie triadycznym bez omówienia pierwowzoru.
Triadisches Ballet w rzeczywistości był spleciony z wielu wstępnych szkiców i zapisków artysty, datowanych na lata 1912–1913 oraz trzech tańców, które wystawił w Stuttgardzie w 1916 roku. Ogólny koncept przedstawienia nabrał kształtu w 1920 r., kiedy Schlemmer i jego brat Carl zaczęli przygotowywać kostiumy. Sztuka po raz pierwszy ujrzała widownię w 1922 r. i oryginalnie składała się z dwunastu tańców.
Dwugodzinny spektakl podzielony był na trzy części. Pierwszą z nich była utrzymana w cytrynowej tonacji burleska, charakteryzująca się pogodnym nastrojem i malowniczością. Drugi etap przedstawienia odbywał się na różowej scenie, a nastrój stopniowo stawał się poważniejszy i bardziej uroczysty. Trzeci – i ostatni fragment – miał być heroiczny i monumentalny, stąd Schlemmer zdecydował się na niemal fantastyczny układ oraz czarną scenę.
Boski podział
Balet triadyczny to nie tylko podział przedstawienia na trzy akty. Każda jego część koncentruje się na tej boskiej liczbie, jak można zauważyć, szczególnie ważnej dla autora. Kompozycja spektaklu opierała się na dwunastu tańcach, przedstawionych przez dwóch tancerzy oraz jedną tancerkę. Cała trójka występowała w łącznie osiemnastu różnych kostiumach, które składały się z części watowanych, sztywnych, barwnych i metalicznych. Balet triadyczny był światem, w którego przestrzeni eksponowano formę, ruch i barwę.
Minimalizm ruchów
Cała charyzma baletu tkwiła w niesamowicie przemyślanej kompozycji wszystkich elementów znajdujących się na scenie. Kostiumy noszone przez występujących celowo ograniczały ich ruchy, zmuszając do poruszania się po liniach ściśle podyktowanych przez geometrię sceny – przedstawienia Schlemmera można było rozrysować na siatce linii pomocniczych, dzięki którym ukazywały się pożądane ruchy w tańcu: kroki, obroty i przejścia. Ten rodzaj kompozycji tańca bezpośrednio wskazywał na doskonałość minimalizmu i między wierszami mówił, że do perfekcji wcale nie trzeba wiele.
Ogromna rola niepozornych elementów
Kolory i kształty odgrywały ogromną rolę w balecie. Schlemmer zdecydował się na formy kubiczne, które wprowadziły wrażenie ruchomej architektury. Podkreślił linie charakterystyczne dla ludzi, ale karykaturalnie zniekształcając ich proporcje. Tancerze mieli jajowate głowy, korpus w kształcie klepsydry oraz maczugowate nogi i ramiona. Prawdziwie niesamowita jest rola szczegółów: Schlemmer przemyślał absolutnie wszystko. Wiedział, że nakładając tancerzowi na nogę odwrócony stożek, wprowadzi na scenę asymetrię. Podobnie skomponował kostium tancerki z horyzontalnie ułożonych okręgów, dzięki czemu naturalnie sprawiała wrażenie, że cała przestrzeń wiruje wraz z nią.
Barwami z kolei nadawał przedstawieniu określony nastrój. Zaznaczał nimi plany, akcentował elementy warte podkreślenia, bawił się ich zmiennością i zdolnością do przenikania oraz optycznego oddziaływania na siebie. Szczególnie istotne było zastosowanie kolorów znajdujących się po przeciwnych stronach koła barw. Wprowadzały na scenę kontrast oraz asymetrię – zupełnie tak, jak czyniły to wybrane przez artystę formy. Połączenie tych dwóch komponentów pozwalało na niezwykłe efekty. Tam, gdzie w jednej chwili coś było eksponowane, w następnej znikało w przestrzeni scenicznej. Balet triadyczny ukazywał geniusz Schlemmera – jego wiedzę i zaangażowanie w stworzenie spektaklu przemyślanego w każdym calu i stale wpływającego na odbiorcę.
Refleksja w refleksach
Kiedy ktoś nas pyta, co naszym zdaniem w największym stopniu wpływa na końcowy odbiór dzieła, bez zawahania odpowiadamy, że światłocień. Tego samego zdania był Schlemmer, który wkomponował w scenę coś ekstremalnie prostego, ale dającego wybitne efekty – pokrywające całą tylną ścianę lustro. W ten sposób autor zadbał o nieskończone zdumienie widzów, oglądających zwielokrotnione refleksy świetlne i wzmocniony w odbiorze ruch. Artysta chciał przede wszystkim umożliwić oglądającym przeżycie spektaklu w pełni, całą duszą. Zależało mu na wywołaniu emocji, zaufaniu wyobraźni oraz wywołaniu refleksji. I zdecydowanie mu się to udało!
Homo sum?
Balet triadyczny nie mógłby zaistnieć bez obecności człowieka. Schlemmer sądził, że jego rola bynajmniej nie ogranicza się do wprawienia kostiumów w ruch, ale jest spoiwem całego spektaklu, elementem, który pozwala oddziaływać scenografii na odbiorców. Jak sam mówił, malarstwo i rzeźba „od-twarzają” człowieka, architektura stwarza dla niego przestrzeń, natomiast na scenie sam człowiek staje się przedmiotem sztuki, nosicielem formy, kształtu, stylu. W ten sposób przeobraża się z człowieka odtwarzanego w stwarzanego – od tej pory nie jest już przedstawiany jako obiekt, ale to on przedstawia siebie w roli osoby.
Balet nie-balet
Oczywiście balet triadyczny – poza postacią tancerzy – nie ma nic wspólnego z klasyką gatunku. Mimo to wywarł ogromny wpływ na współczesne sztuki wizualne, a propozycje Schlemmera do tej pory można odnaleźć w obecnie powstających spektaklach. Twórca udowodnił, że przestrzeń sceniczna nie pełni funkcji martwej natury, ale może być równie aktywnym elementem przedstawienia, co tancerze. Sposób, w jaki Schlemmer wykorzystał możliwości geometrii, był niesamowicie sprytny – można powiedzieć, że połączył on ciało człowieka z figurami, dopełnił je ich obecnością, tworząc w ten sposób coś świeżego i nowatorskiego. I to właśnie jest nam najbliższe w balecie triadycznym – relacja między geometryczną rzeczywistością a ludzkim ciałem.
tekst: Livia Sordyl