Najpopularniejsze restauracje świata to zdecydowanie miejsca, które na co dzień potocznie nazywamy sieciówkami. Niewiele jest osób, które nie słyszały o McDonaldzie, KFC, Burger Kingu czy Subwayu. Znajdziemy je już nie tylko w krajach macierzystych – moglibyśmy z powodzeniem wpaść na nie nawet i w Indiach. Pytanie tylko, czy wybierzemy te restauracje, jeżeli mamy możliwość spróbowania lokalnej, egzotycznej i niespotykanej dla nas kuchni?
Tym niecodziennym wstępem zapraszamy do poznania krótkiej w tekście, ale niezwykle bogatej historii hutnictwa szkła w Polsce. Co łączy wyrób naszych kloszy z refleksją o restauracjach typu fast food? Otóż to, że tak jak jednak zdecydujemy się na kurczaka w sosie tikka masala, tak i my zdecydowaliśmy się na rozwiązanie równie lokalne i nawiązujące do tradycji miejsca. 🙂
Nieprzerwane wierzymy w niezwykłą wartość, jaką niosą tradycyjne ośrodki hutnicze oraz w wyjątkowy efekt, który zyskują nasze klosze dzięki zastosowaniu produkcji ręcznej. Z tego względu ich stworzenie powierzamy lokalnej hucie. Dzięki dorobkowi tej gałęzi przemysłu wciąż możemy podziwiać przedmioty wykonane technikami, jakich nie stosuje się już w świecie zdominowanym przez produkcję masową. Osobistym przykładem jest dla nas wydmuchiwane w sposób ręczny szkło trójwarstwowe, zyskujące w ten sposób wyróżniające je właściwości – takie jak rozpraszanie światła w niezwykle miękki i delikatny sposób oraz solidność wykonania.
Opisane wyżej wartości są dla nas fundamentalne, dlatego temat lokalnych hut jest niezwykle bliski naszym sercom. Chcielibyśmy docenić to, dzięki czemu istniejemy w takiej formie, w jakiej nas znacie – i dlatego ten artykuł zdecydowaliśmy się poświęcić historii wyrobów szklanych!
Krótko o hutnictwie
Nie można mówić o szklarstwie bez opisania gałęzi, z której ono pochodzi. Hutnictwo zajmuje się przede wszystkim wytapianiem metali oraz tworzeniem z nich stopów, a także ich obróbką plastyczną. W pewnym momencie do listy dołączyło także szkło, które jednak obecnie z pierwotną dziedziną łączy jedynie miejsce przetwórstwa.
Hutnictwo narodziło się już w starożytności. Pionierem okazał się Egipt, a pierwsze wytwory datowane są na III tysiąclecie p.n.e. Pierwszym narzędziem, które to umożliwiało, była dymarka, czyli prymitywny piec stworzony z gliny. Europejczycy z kolei zainteresowali się metalurgią ok. I tysiąclecia p.n.e., natomiast na stricte ziemiach polskich metale wytapiano od ok. IV w. p.n.e. Przełom nastąpił również ok. 1000 r., ale nowej ery. Wtedy też pojawiły się miechy napędzane ręcznie, które umożliwiały kontrolę nad wtłaczaniem powietrza do pieca. Po kilku wiekach nieznacznych ulepszeń istniejących rozwiązań drogą do Eldorado okazały się liczne XIX-wieczne wynalazki.
Przelotnie o wyrobach szklanych
Historia szkła zaczyna się w Fenicji ok. III tysiąclecia p.n.e – a więc podobnie do samego hutnictwa. Mieszkańcy tej krainy tworzyli poprzez wlewanie roztopionego szkła do form. Technika została następnie zaadaptowana przez Egipcjan, a w V w. p.n.e. także Greków. I w. p.n.e. był kluczowy dla dalszego rozwoju, gdyż opracowano wtedy metodę wydmuchiwania szkła.
I to tyle, a przynajmniej na jakiś czas. Na możliwości tamtego okresu było to po prostu wystarczające, dlatego przez następne wieki „jedynie” udoskonalano poznane przez starożytnych sposoby obchodzenia się ze szkłem. Skupiono się nad parametrami, ucząc się jak utrzymać masę szklaną w stałej, jednolitej temperaturze, domieszać do niej inny surowiec czy ją zabarwić. Przyjrzano się też dostępnym narzędziom, dzięki czemu uzyskano mniej więcej w takiej formie, jaką znamy dziś, piszczel hutniczą – cienką rurę, na którą nabiera się masę szklaną, aby następnie wdmuchać w nią powietrze z drugiej strony.
Przemysł szklarski ruszył do przodu wraz z wynalezieniem technologii prasowania szkła. W średniowieczu wiedziano o tym co nieco, jednak nie wystarczająco, by uczynić szkło okienne materiałem dostępnym i dosłownie, i mając na myśli jego cenę. XIX wiek przyniósł wiele przedmiotów, bez których dziś nie wyobrażamy sobie żyć – np. szklanki, butelki, żarówki i wiele, wiele więcej.
Esencjonalnie o Zagłębiu
Hutnictwo szkła rozwijało się wszędzie tam, gdzie łatwo było o surowce niezbędne do produkcji tego materiału. Dostępność piasku kwarcowego i czystej wody wskazała m.in. Dolny Śląsk i Czechy.
Najstarsza zachowana informacja o rozwijającym się w tych rejonach hutnictwie pochodzi z 1358 r., w którym powstał dokument dotyczący przedsiębiorstw na terenie tzw. państwa międzyleskiego. Zakłady szklarskie powstawały przede wszystkim w południowej części Kotliny Kłodzkiej między XIV a XVI wiekiem. Ustalono, że obszar rozciągał się od masywu Śnieżnika na wschodzie do pasma Gór Bystrzyckich na zachodzie. W XVI w. huty szkła pojawiły się też w okolicach źródeł Nysy Kłodzkiej. Przemysł ten był jednak bardzo obciążający dla natury – w pewnym momencie podjęto próby ochrony drzew na tych ziemiach, zmuszając tym samym nowe ośrodki do szukania dla siebie miejsca bardziej na północ, aż po przedgórze Gór Sowich.
Najważniejszym miastem tamtych rejonów jest z pewnością Szklarska Poręba, która pomimo pięciokrotnego zmieniania lokalizacji do dziś może szczycić się prężnie działającą hutą szkła. Po stronie czeskiej takim miejscem jest huta w Harrachovie, aktywna od 1712 r. W XVIII wieku na terenach Rzeczypospolitej Obojga Narodów działało ponad 100 takich manufaktur. A dziś w Polsce mamy 7 Szklanych Hut, 6 Hut Szklanych, kilka miejsc o nazwie Szklary oraz wiele „po prostu” Hut. 🙂
Pokrótce o pamięci
Jako naród jak najbardziej możemy być dumni z takiego dorobku. I przynajmniej część z nas pamięta – lub upamiętnia – i celebruje to, co udało się polskim hutnikom osiągnąć. 🙂
U stóp Łysej Góry
A dokładnie w Nowej Słupi co roku odbywa się impreza plenerowa o wdzięcznej nazwie Dymarki Świętokrzyskie. Inicjatywa zrodziła się w 1967 r. Jej głównym elementem jest prezentacja wytopu żelaza w dymarkach tak, jak robiono to w starożytności. Uroczystość niesamowicie spopularyzowała temat hutnictwa, a dzięki niej do Nowej Słupi przyjeżdża coraz więcej osób!
W rękach pewnego hutnika
Upamiętniać można różnie, o czym w nietypowy sposób przypomina Walenty Roździeński – polski hutnik i zarządca kopalń, znany z poematu o XVII-wiecznym stanie górnictwa. Barokowego, wierszowanego poematu liczącego 67 stron!
Choć brzmi to niecodziennie, dzieło jest skarbnicą wiedzy i stanowi wyjątkowy zapis obyczajów hutników i górników. Najciekawsze jednak zdaje się to, że Roździeński o sprawie pisał w niezwykle erudycyjny sposób – prosty zarządca kuźni zdołał opatrzyć swój tekst licznymi informacjami istotnymi dla nas współczesnych, a w szczególności kontekstem geograficznym, literaturoznawczym, socjologicznym, a nawet językoznawczym!
Nie za długo o rzemieślnictwie
Proces ręcznego wydmuchiwania jest tak niezwykły, że musimy poświęcić mu osobny akapit. 🙂
W hucie, z którą współpracujemy, rzemieślnicy mają nierzadko i kilkadziesiąt lat doświadczenia. Wytworzenie klosza jest na tyle skomplikowane, że takich wykwalifikowanych osób pracuje czasem kilka jednocześnie! Pierwsza z nich nabiera odpowiednią ilość roztopionego szkła na piszczel i kształtuje kulkę przy pomocy drewnianej łyżki maczanej w wodzie. Piszczel przekazywana jest drugiemu rzemieślnikowi, który zaczyna wydmuchiwanie kształtu. Początkowo robi to bez formy, a później umieszcza w niej narzędzie wraz ze szkłem. Kolejno zaczyna wydmuchiwać klosz, obracając w tym czasie piszczel – dzięki temu szkło równomiernie układa się na ścianach formy, która uprzednio została przygotowana przez trzecią osobę. Jej zadaniem jest otwarcie i zamknięcie formy na czas. Ostatnia osoba przenosi ukształtowany klosz do pieca, gdzie następuje proces hartowania. Na końcu – jeżeli jest taka potrzeba – brzegi przedmiotu są szlifowane.
Wytworzone w ten sposób szkło trójwarstwowe ma w sobie urok nieosiągalny metodą produkcji masowej. Jako że pracuje nad nim człowiek, a nie maszyna, mogą pojawić się delikatne nierówności w rozłożeniu warstw szkła czy płaskie, urokliwe bąbelki. Sprawia to, że każdy z kloszy wygląda odrobinę inaczej, każdy rozprasza światło na swój sposób. My lubimy nazywać to własną duszą.
Ulotnych słów na koniec kilka
Jesteśmy niesamowicie dumni z tak bogatej historii polskiego – a w szczególności dolnośląskiego – hutnictwa szkła. Niezwykle cieszymy się, że dawne tradycje nie zostały zapomniane i wciąż są osoby, które swoją ogromną wiedzę i doświadczenie przekazują potomnym. Nie ma dla nas nic cudowniejszego niż myśl, że to nie koniec dla osobliwych, pełnych charyzmy przedmiotów.
tekst: Livia Sordyl